World Matchplay 2019 – Kto wygra?

Drugi najważniejszy turniej w kalendarzu PDC i drugi najdłuższy. Przed nami aż 9 dni rozgrywek w Blackpool. W tym samym Blackpool, w którym króluje Phil Taylor. Kto pod nieobecność dominatora sięgnie po wygraną?

Wygra 4. kwartę
Typ: Peter Wright @ 2,45 (2,156)

Awansuje do finału
Typ: Peter Wright @ 4,50 (3,96)

Zanim jeszcze Wright wygrał we wtorek i środę turnieje serii Players Championship spojrzałem na drabinkę World Matchplay. Sprawdzam pierwszą ćwiartkę – naszpikowana gwiazdami. Druga podobnie. W trzeciej nieco luźniej, a w czwartej… sielankowo.

Oprócz Petera Wrighta i – bądź co bądź – trzeciego na świecie Daryla Gurneya, skład słaby. No bo kto ma postraszyć? Whitlock? Może 6-7 lat temu. Clayton? No może do 6 albo 10-11 wygranych, ale nie do 16.

Zanim jednak szczegółowo omówię drogę Wrighta do półfinału to przejdźmy do wspomnianych Players Championshipów. Niezłą formę Szkot zaprezentował już kilka dni przed zawodami w Barnsley, wygrywając pokazówkę w Niemczech. W Kolonii nie grał wybitnie, ale solidne średnie z przedziału 93 – 97 oraz dobry układ w drabince dzięki szybkim przegranym czołowych darterów dały „Snakebite’owi” zwycięstwo. A w Barnsley popis jednego aktora…

Do powyższych wyników chyba nie trzeba długiego komentarza. 14 meczów, najniższa średnia na poziomie 93 punktów, a aż 9 razy ponad 100. Peter nie eksperymentował – wybrał swoje ulubione lotki, z ulubionymi shaftami i piórkami. Liczę, że do Blackpool zabierze ten sam komplet.

OK, można powiedzieć, że to tylko „podłogowy” turniej bez publiczności, nikt nie przeszkadza. Akurat o wielu graczach mógłbym powiedzieć, że to zrobi różnicę, ale nie o Wright’cie. Szkot jest „zwierzęciem medialnym”, na wielkich scenach czuje się jak ryba w wodzie. Jego takie miejsca jeszcze bardziej mobilizują. W Blackpool czuje się nieźle – w czterech ostatnich turniejach odnotował ćwierćfinał, 2 półfinały i finał. Finał z pamiętnymi spodniami w ananasy 😉

Żeby Szkot wygrał kwartę potrzeba zaledwie 3 wygranych. Na start Vincent van der Voort – ostatni zakwalifikowany z listy Pro Touru. Jego forma nie jest szczególna, przeplata mecze na 87 z 95. Ogólnie Holender zniknął nam z czołówki, zawsze w okolicach 20 miejsca na świecie, dziś dopiero 35. Rzadko grywa w turniejach telewizyjnych – ostatnio w MŚ. Nie wyobrażam sobie innego scenariusza niż pewna wygrana Wrighta.

W drugiej rundzie Simon Whitlock lub John Henderson. Whitlock to już nie ten sam gość, którego pamiętamy sprzed kilku lat. W tamtym roku jeszcze zrobił zryw i zanotował całkiem niezły sezon, ale ten brak zaproszenia go do tegorocznej Premier League podciął mu skrzydła. Bardzo nierówna gra, kiepskie kończenia – przeciwieństwo konsekwentności Wrighta. Hendersona można scharakteryzować podobnie do Whitlocka, jednak czasem zdarzają mu się mecze wybitne – jak choćby remis z Van Gerwenem w Premier League. Ale tam grano ledwie do 6-6, więc czy do 11 wygranych legów, w tym dwóch przewagi, „Big John” jest w stanie powalczyć? Nie sądzę.

Tak więc mamy decydujący o sukcesie typu pojedynek z… No właśnie, z kim? W dolnej części Daryl Gurney, Ricky Evans, Jonny Clayton i Keegan Brown. Nie chce mi się omawiać każdego z nich – prawda jest taka, że żaden z nich nie wytrzyma do 16 wygranych z konsekwentnym do bólu Wrightem. No może jedyny Gurney, ale jego gra w ostatnich tygodniach mnie kompletnie nie przekonuje. Szczególnie ten blamaż z pokazówki przeciwko Wade’owi. Ledwie 5 razy rzucił po 100 punktów i 3 razy po 140 w ośmiolegowym pojedynku! Dodam, że wyników 90+ też jak na lekarstwo i pan Gurney zebrał baty 0-8 na średniej 74,78. OK, może słabszy moment, koniec znęcania się. W każdym razie to nie jest ten sam Daryl, który w listopadzie ubiegłego roku ogrywał Van Gerwena w finale Players Championship Finals. Tam 140 rzucał z zamkniętymi oczami, a jedną potrójną w kolejce trafiłby z miejsca głównego kamerzysty. W Blackpool reprezentant Irlandii Północnej zagra rozstawiony z trójką, bo na chwilę udało mu się wyprzedzić Andersona. Ten numer jest za wysoki jak na tego zawodnika, jego miejsce to 5-6 w światowym rankingu, a trójkę powinien na stałe dzierżyć Wright. I właśnie Peter przejmie to rozstawienie i wejdzie do półfinału. Do 16 wygranych legów nie daję szans Gurneyowi, o ile oczywiście doczłapie do ćwierćfinału. Po cichu liczę na pojedynek z Claytonem.

Podsumowując, świetna forma Wrighta + przyjemna (czytaj: słaba) drabinka da Szkotowi półfinał. A dalej sprawa jest otwarta. O finał z Price’m też powinien powalczyć i wcale nie jest na straconej pozycji. Triumf? Czemu nie 🙂

Dla mnie ten turniej to będzie turniej wielu niespodzianek – jeszcze takiego nie widzieliśmy. Zawodnicy przygotowują nas do tego od kilku miesięcy, gdzie w European Tour rozstawieni padają jak muchy. A dzieje się tak dlatego, że Van Gerwen jest w kiepskiej dyspozycji, Wright również (nie licząc ostatniego tygodnia), Anderson mało gra, Adi Lewis walczy o powrót do jako takiej dyspozycji, a Raymond van Barneveld, który przed laty ćwierćfinały i półfinały notował w ilościach hurtowych… zaginął w akcji. Niedawno widziano go jak dla niepoznaki rzuca w kasku 😉

Typowania „górnego” finalisty się nie podejmę, ale luźno podam pozostałych trzech zwycięzców kwart:

1. ćwiartka – Mensur Suljovic
2. ćwiartka – Dave Chisnall (dawno nic nie osiągnął, a to jest zawodnik, który lubi wyjść z du*y, mając w drabince Smitha, Andersona i Aspinalla)
3. ćwiartka – Gerwyn Price

============

Photo credit: https://www.sportinglife.com
https://en.wikipedia.org
http://www.dartsdatabase.co.uk/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *